Czuję, że wyruszyłam w drogę. W moim środowisku używa się wielu słów i metod, by wzmacniać i pomagać osiągać cele (zawodowe). Doszłam do etapu, że nie działają, czułam pustkę. Jak wata cukrowa – jadłam, bo znany, słodki smak, ale coraz bardziej niestrawny i nieprzetwarzany na żadną wartość. Wczoraj uznałam, że chcę, aby Jezus był jedynym moim „coach'em” (trenerem, przewodnikiem).
Uczestniczka
Kurs Nowe Życie, grudzień 2014, Kraków.
Usłyszałam i uwierzyłam, że tylko Jezus, a nie żaden człowiek, mnie zna i wie czego potrzebuję. Otworzyłam serce na żywą więź z Bogiem, zaprosiłam Go, by stał się moim Panem, Panem całego mojego życia, we wszystkich jego sferach. Wiem, że Jezus chce mi wiele dać, a ja muszę się tylko na to otworzyć.
Kończę ten kurs z radością, że moje serce ma NOWEGO OBLUBIEŃCA i wierzę, że to nie jest chwilowe, krótkotrwałe zauroczenie, ale miłość na całą wieczność.
Joanna, 32 lata
Kurs Nowe Życie, grudzień 2014, Kraków.